Mało kto – może z wyjątkiem ekspertów z zakresu filozofii prawa – zadaje w kontekście przygotowywanych regulacji pytanie, czy tak drakońskie rozwiązanie jest sprawiedliwe. I czy kara nie uderzy bolesnym rykoszetem w bogu ducha winnych współużytkujących pojazd.
Łatwo też wyobrazić sobie osobę ponadprzeciętnie zamożną kierującą po pijanemu stosunkowo tanim, kilkuletnim autem. Dla niej jego utrata będzie mniej dotkliwa, niż utrata takiego samego samochodu dla osoby mniej zamożnej, której na lepszy samochód nie byłoby stać. To przecież tak – argumentują nieliczni sceptycy – jakby wobec osoby ponadprzeciętnie sytuowanej orzekano za to samo przestępstwo niższą karę, niż wobec kogoś, kto zarabia co najwyżej przeciętnie.